Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

czwartek, 21 kwietnia 2016

Wiosna wrzosami się zaczyna

Nie będzie to wpis o anomaliach biologicznych. Przynajmniej nie tylko. Choć ilość zwierza dzikiego w postaci ptactwa wszelkiej maści, wielkości i dźwiękotwórstwa w tym roku jest wyjątkowo obfitująca. Jeden taki wróblopodobny świergolił mi dzisiaj nad głową tak głośno, że dziergając w ogródku nie mogłam się skupić na liczeniu oczek. Obawiam się, że to moja wina - pasłam pierzastych zimą ziarenkami, to teraz mam koncerty na żywo. Mały był tak ruchliwy, że zdjęcia mu zrobić nijak nie dałam rady. 
Ten za to kolega, ulokował się na szczycie ściętego drzewa i robił za pomnik. Bardzo mi przypomina ptaka odtransportowanego przez pogotowie weterynaryjne. Jeśli to ten sam, to nie wiem czy wrócił w podzięce za ratunek czy może wprost przeciwnie - jakiś revange szykuje. 

Pętają mi się też stada motyli w ogrodzie, ale to już nie moja zasługa, bo niczym (przynajmniej świadomie) towarzystwa nie dokarmiałam. Biegam zatem po ogródku próbując przekonać całą tą mobilną kompanię do pozowania. Z marnym skutkiem.
Dobra, dobra, dosyć o faunie. Bohaterem dzisiejszego wiosennego wrzosowiska ma być wrzosowy zwyklak. W krócie - WZ. 

Włóczka boucle melanżowa. Przywleczona z polskich pudeł. Straszny ślizgacz. Na jednej uchowała się metka, a na niej: Himalaya el örgü iplikleri Laila 100% Soft Acrylic. Cokolwiek to znaczy. 

Naszyjnik zpaghetti też się przyplątał.


Korzystając z pogody Lola ruszyła do ogrodu. 

Bluzeczka taliowana, choć przez pasek pewnie tego nie widać.




Towarzystwa WZ dotrzymuje pasek zrobiony z krawata oraz torebka, którą widzieliście jako pierwszą z mojej fioletowej gorączki. Życie zweryfikowało jej wygląd. Rączki okazały się za małe i  niewygodne jak na taką ciężką torebkę (eeeh... zpaghetti). Dorobiłam też zapięcie na guzik, bo choć w środku jest  kieszonka  na zamek, to nie zawsze bieganie z rozchełstaną torebką jest wskazane. Rączka, pętelka, a nawet guzik robione metodą i-cord, którą pokochałam. Przypuszczam, że to nie koniec zmian torebki. Myślę o dodatkowych zapięciach magnetycznych i rozważam los kokardek. Na razie jest jak jest. To jest urok samoróbek - zawsze można coś zmodyfikować.


Zbliżenie na pasek  z krawta. 



Torebka zdecydowanie lepiej prezentuje się z zawartością.  Pusta wisi jakoś smętnie. 



Gdyby kogoś ciekawiło zrobienie takiego guzika to proszę bardzo - zdjęcie po(d)glądowe. Mimo specjalizacji nauczycielskiej talentu do tłumaczenia nie mam, więc jeśli kogoś interesowałoby takie rozwiązanie to pytajcie.



Guzik - samodziergacz. W słoikach z guzikami nie znalazłam odpowiedniego (jak zwykle), więc go sobie zrobiłam sama.

Dziergamy sobie I-cordem tyle oczek, aby dzianina pokryła na szerokość nasz guzik. Nitki nieprzerabianej nie zaciskamy za mocno. Po przerobieniu wystarczającej ilości rzędów wsuwamy guzik z tyłu robótki. Zakańczamy dziergadło i włóczką zszywamy guzik ściągając dosyć mocno.



Obawiam się, że to nie koniec fioletowej gorączki, bo kolejny wrzosowy sweterek się dzierga. W szafie leżakuje też śliwowy materiał, który nadal mi się podoba (choć przyznaję, że coraz mniej), ale nie mam pomysłu cóż użytkowego mogłabym z niego uszyć, żeby nie wyglądać jak szafa trzydwiowa z lustrem. To coś jak tiul z naszytymi wstążkowymi kwiatami. Jakieś pomysły?


 



Na koniec dorzucam fotki mojej "futrzanej pomocy" dzielnie asystującej przy dzierganiu WZ.




13 komentarzy:

  1. Futrzasty pięknie się komponuje w fioletach (chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo ta jego poza do zdjęcia;)) I wydaje mi się, że pierzastego też skusiłaś wrzosami na wiosnę, ...wrzosy to kwiatki całoroczne i obskoczą wszystkie pory roku:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Futrzasty jak kameleon - wszędzie dobrze się prezentuje ;)
      A wiesz, że jakoś mi uciekło, że wrzosy są całoroczne.

      Usuń
  2. Kawał futrzanej pomocy. Torebka podoba mi się bardzo, może podglądnę? Bluzka extra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podglądaj :) Zpaghetti robi się szybko acz dosyć ciężko. Może na szydłeku jest łatwiej, niż na drutach, ale ja antyszydełkowa jestem.

      Usuń
  3. Fiolet jest fajny, choć wolę wrzosowy kolor. Twoja tuniczka jest śliczna. kiedyś pokaż się w swoim dziele. Może ptak zapamiętał miejsce, nie znam się na ptasich zwyczajach, za to zazdroszczę widoku motylków. Tu jeszcze nie latają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się dziwiłam, że motyle już się pojawiły, zwłaszcza, że prócz drzewa nic innego obecnie w ogródku nie kwitnie.

      Usuń
  4. Z takim pomocnikiem to dzierganie idzie jak burza :-)
    Cudownie jest móc posiedzieć w ogrodzie i dziergać... i słuchać śpiewu ptaków :-)
    Zwyklak cudowny! Piękny kolor.
    Torba doskonała - bardzo mi się podoba po poprawkach :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Też mam wrażenie, że po poprawkach torba zyskała (przynajmniej na walorach użytkowych).
      Pomocnik czasem zamienia się w szkodnika - a to kłębek rozprowadzi po całym mieszkaniu, a to przygarnie robótkę zaciągając oczka, albo prując małe co nieco :)

      Usuń
  5. a On śpiewa że jesień to mimozami więc wrzos wcale nie jest jesienny tylko wiosenny albo letni ewentualnie zimowy jak wybierzesz tak Masz Franek jak zwykle zachwycająca i pomagierka jak widać nie tylko w szyciu na maszynie ale i w robieniu na drutach. Jak widać wrzos zawładnął Tobą całkowicie i cało rocznie i widno tak miało być. Co do szafy trzydrzwiowej z bieliźniarką ogarnij nią tylko jedną część np. przód bluzki bądź sukienki ewentualnie reglanowe rękawki a reszta gładka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam teraz jazdę na fiolety, nie da się ukryć.
      Dzięki za podpowiedź i pomysł na "trzydrzwiowy" materiał. Zwłaszcze te reglanowe rękawy to super myśl!

      Usuń
  6. Ja karmnik z balkonu zdjęłam już jakiś czas temu, ale zamiast tego w skrzynkach ustawiłam pojemnik z wodą - i teraz towarzystwo wpada na kilka głębszych. Ostatnio sroka przemaszerowała dumnie przez całą skrzynkę, pogapiła się na mnie (przez szybę), zanim z wielkopańską nonszalancją w końcu się nie napiła...

    A na motyle mam taki patent, który nazywa się budleja Dawida (inaczej motyli krzew). Co prawda działa dopiero w lipcu, ale za to są tak ogłupiałe zapachem/smakiem, że mogę je pogłaskać po skrzydełkach. Liatra też się nieźle spisuje i jakoś tak wyszło, że jesienią znów jej dosadziłam ;)

    Zwyklak bardzo sympatycznie się prezentuje. A coby nie mieszać z porami roku, to proponowałabym go nazwać krokusiastym tudzież hiacyntowym (słowo - trafił mi się taki odcień w tym roku, napatrzeć się nie mogłam; he, kupiłam co prawda cebulki opisane jako pomarańczowe, ale nie narzekałam...).

    Ten materiał - tak bogato zdobiony, to krój musiałby być bardzo prosty. Może jakaś tunika albo sukienka - prosta/lekko dopasowana, bez rękawów i do noszenia bez dodatków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za patent na motyle dziękuję. Poszukam w centrach ogrodniczych. W ubiegłym roku motyle przyciągała lawenda. W tym padła i nowej jeszcze się nie dorobiłam.
      Zwyklak o wielu imionach zatem się kroi - hiacyntowy wiosną, hortensjowy latem i wrzosowy jesienią, zimą - wspomnienie.

      Usuń
    2. Zimą to może... czasem niebo przybiera takie kolory ;)

      U mnie lawenda tez okazywała się rośliną jednoroczną i poddałam się - widać to kwiatek nie dla mnie, skoro nie potrafię go utrzymać przy życiu.

      Usuń